Gilevich prowadzi tutaj blog rowerowy

Pozor! Pozor! Gilevich na Bicyklu!

Ten z Owcami

  • DST 55.00km
  • Teren 6.00km
  • VMAX 47.00km/h
  • Sprzęt Mongoose Teocali
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | dodano: 19.08.2010

Plan był niezły i dość długo dopracowywany. Jednak los pokazał nam, kto tu rządzi.
Początek to opóźnienie, najpierw montaż bagażnika, potem korki na mieście a w końcu apogeum, zatarte klocki hamulcowe i przystanek w serwisie. Start w góry o godzinie 11, cóż kiepsko, ale wszyscy bardzo chcieli wierzyć, że jakoś się uda. Zakopianka oczywiście zakorkowana i tracimy kolejne cenne minuty. W efekcie do Niedzicy dojeżdżamy po 13, i bez zbędnych ceregieli ruszamy w drogę.

Choć mieliśmy jechać przez Jeziersko, terenowo, to jednak kłębiące się tam chmury i brak czasu sprawiły, że atakujemy Magure Spiską z innego miejsca. Wcale nie dużo łatwiejszego.
Na początek 25 km podjazd na Magurskie Sedlo (949), wprawdzie nie było tak źle jak za dawnych lat, ale i tak z początku jakoś ciężko się jechało. Za to sama końcówka dużo przyjemniejsza niż ją zapamiętałem i w efekcie zameldowałem się na przełęczy na zaszczytnym trzecim miejscu ze średnią 14 km/h.

Magurskie to miał być początek prawdziwej jazdy, szybko mijamy owieczki niebieskim szlakiem jedziemy do Toporeckiego Sedla (802), zjazd przyjemy i szybki po starych, kiedyś asfaltowych ścieżkach.

Na Toporickim zaczynają się nasze kłopoty, najpierw pobłądziliśmy ostro jeszcze na polanie, i zapuściliśmy się w Magurski las. Potem zgubiłem licznik, nie wiem jak, a Zygmunt wykrzywił hak przerzutki. Na domiar złego nad Magurskim Sedlem zaczynała się burza.
Opcje były dwie ruszyć znalezionym przed momentem szlakiem lub wracać. Zostałem przegłosowany i ruszamy dalej. Nie długo, szlak okazał się tak zarośnięty malinami, że nie sposób było przedzierać się dalej. Wracamy drogą na Czerwony Klasztor i dalej w kierunku Niedzicy. 2Km przed granicą łapie nas na poważnie burza, leje i ciska piorunami dookoła. Chronimy się i zakupujemy w przygranicznym sklepie licząc, że choć przestanie bić piorunami po okolicy. Gdy spadł grad, wiedzieliśmy, że to koniec. Miły człowiek podrzucił Zygmunta do auta w Niedzicy a ten po nas przyjechał, błyskawiczne montowanie rowerów w deszczu a potem pod dachem starej granicy. W życiu nie miałem tak pechowego wyjazdu i tylko Sylwester wyszedł bez szwanku i żadnych problemów:) Pozdrawiam i tak trzymaj!
Trzeba pomyśleć czy nie zaatakować Magury jeszcze jesienią, może będzie bardziej przejezdna…. A póki, co wole nasze rozjechane, ale dobrze oznaczone, beskidzkie trasy.


Kategoria Tatry i okolice


komentarze
Gilevich
| 08:21 czwartek, 19 sierpnia 2010 | linkuj Na słowacji jakoś znaleźli na owieczki sposób, tylko u nas wszystko jest problemem:)
Dzięki ale mimo wszystko niedosyt jest spory;)
k4r3l
| 08:04 czwartek, 19 sierpnia 2010 | linkuj wooow, ale wypas owiec :) sama trasa też niczego sobie :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]