Gilevich prowadzi tutaj blog rowerowy

Pozor! Pozor! Gilevich na Bicyklu!

W poszukiwaniu

  • DST 21.70km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 12.64km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Sprzęt Mongoose Teocali
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 czerwca 2011 | dodano: 04.06.2011

Miałem mało czasu i duże ciśnienie na rower. Podniosły je ostatnie doniesienia o fantastycznym singlu w wolskim. Nowa trasa sporządzona ludzką ręką kusiła diabelnie. Dziś udało się to sprawdzić. Na początek przejazd zimową trasą po północnej stronie Sikornika. Zacząłem od mocnej niespodzianki, szybki zjazd przez wąwóz, z rozpędu biore drugą stronę i dopiero w powietrzu załapałem, że tam jest hopa. Udało się wylądować ale uratował mnie rower nie umięjętności. Dalej już ostry podjazd, który w większośći udało się przejechać. Dałem z siebie wszystko i tylko końcówkę trzeba bylo wziąć z buta. Efekt szaleńczej jazdy był taki, że zupełnie uszło ze mnie powietrze. Podjazd pod zoo niebieskim rowerowym szedł bardzo kiepsko. Snułem się pod górę, przełożenie niskie ale wreszcie się doczołgałem na górę. Chwila odpoczynku, Der Power-Riegel przywrócił mi siły. Ruszam w dół za rowerowym, tym razem omijam dwie hopy i odnajduje singla który stał się nową częścią szlaku. Długosć około 0,5 km. lekko pofałdowana ścieżka wije się niemiłosiernie. Zakrętów od groma, właściwie troche za dużo bo niezwykle ciężko utrzymać płynność jazdy a przecież o to chodzi. Z prostego singla wyszła lekko techniczna trasa, bardzo urozmaicona choć nie powiem żeby mnie specjalnie urzekła. Zjazd bardzo krótki, powrót do góry z buta i jazda jeszcze raz, poszło lepiej ale to jeszcze nie to. Plusem jest to, że singiel jak mało który szlak nadaje się do treningu piwotów. Zjeżdzając niebieskim rowerowym odbijam w niebieski pieszy gdyż chciałem wrócić w rejon starowolskiej. po chwili specjalnie odbijam w leśną ścieżyne i ... gubie się na dobre. koło 20 min, przedzierania się przez chaszcze, ale co... ja nie dam rady?! Mocno wnerwiony doszedłem do jakiegoś wielkiego gmaszyska a za chwilę odnajduje żółty szlak. Gmaszysko okazało się domem gościnnym UJ w przegorzałach. Z zarośli nie wyglądało jednak najlepiej. Powrót bardzo sprawnie. Ogólnie wyjazd przeciętny, sporo niespodzianek i kłopotów na własne życzenie. Singiel okazał się ciekawym urozmaiceniem ale nie podbił mojego serca. Pozostanę przy swojej sprawdzonej trasie.


Kategoria Kraków i okolice


komentarze
Gilevich
| 14:08 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj mieczysław bo to był wyścig z czasem;) ale przekonałem się że można podjechać naprawde spore ścianki;) Choć i tak wole zjeżdzać. Pozdrawiam!
bradi
| 10:30 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Relacja jak z jakiegoś wyścigu:P Takie wyjazdy z przygodami się najdłużej pamięta
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaski
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]