Sierpień, 2010
Dystans całkowity: | 370.50 km (w terenie 62.00 km; 16.73%) |
Czas w ruchu: | 21:24 |
Średnia prędkość: | 14.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 19.50 km i 1h 11m |
Więcej statystyk |
Po Krakowie
-
DST
9.00km
-
Czas
00:33
-
VAVG
16.36km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście, tu i tam
-
DST
5.50km
-
Czas
00:23
-
VAVG
14.35km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Kraków i okolice
Wolski
-
DST
26.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
14.44km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pojechaliśmy z Zygmuntem przetestować jego nowy nabytek, a skoro full to gdzie indziej jak w Wolskim. Trasa maksymalnie terenowa żebyśmy obaj mieli frajdę z jazdy. Najpierw przez miasto, błonia, nad rudawą, ulica Panieńskie Skały a dalej Wesoła Polana i wjazd Książęcą Drogą w okolice Kopca Piłsudskiego. Stąd czerwonym pod Zoo gdzie mamy chwile przerwy. Musze przyznać, że podjazdy nie są moją mocną stroną, ale dziś było wyjątkowo ciężko. Niestety przerzutka tylnia na niższych biegach strasznie skakała co nie ułatwiało sprawy. Trzeba kniecznie coś z tym zrobić. Spod Zoo po raz pierwszy zjeżdżamy niebieskim szlakiem pieszym, ogólnie to stroma i ostra droga, choć nawierzchnia dobra, ubita ziemia i trochę korzeni. Niestety przesadziłem z prędkością na śliskim podłożu. Na stromym zjeździe wpadłem w poślizg w dawne korytko potoczku, który po deszczach tamtędy płynął. Skończyło się lotem przez kiere i efektowną glebą na szczęście bez konsekwencji. Dalej już ostrożnie zjechaliśmy standardowo do Starowolskiej. Ciekawy szlak i chętnie się tam jeszcze wybiorę... jak będzie sucho;) Ze Starowolskiej wygrzebaliśmy się na Sikornik skąd krętą ścieżynką przecinającą niemal cały las zjechaliśmy do ul Królowej Jadwigi. A dalej Salwator i ścieżka nad Wisłą. Po wszystkim spuściłem nieco powietrza z dampera, zobaczymy jak teraz będzie działał.
Kategoria Kraków i okolice
WYGRAŁEM!
-
DST
2.50km
-
Czas
00:08
-
VAVG
18.75km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ha, moje zdjęcie zostało wybrane w konkursie Rowerowa Migawka Miesiąca i będzie zamieszczone w nowym Bikeboardzie. No sympatycznie, ogromna niespodzianka a oto zwycięska fotka
Kategoria Kraków i okolice
Pożegnanie z Jurą
-
DST
64.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
15.74km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pierwszym dniu wiedzieliśmy, że trasę powrotu trzeba zmienić. Czerwony szlak i okolice między Rabsztynem a Pilicą zostawiamy na później i wybieramy drogę przez Wolbrom,Skałę Ojców do Krakowa. Droga szybsza, krótsza, ale nie łatwiejsza. Pierwszy dzień, choć żmudny, nie obfitował w podjazdy. Tutaj natomiast było ich mnóstwo, podjazd-zjazd i tak na okrągło. Mocno dokuczał mi ciężki plecak, ale nie było źle. I mimo trudnego terenu tempo było w sam raz! W efekcie powrót dużo szybszy i przyjemniejszy niż dojazd acz trasa nie tak efektowna i ciekawa.
Z Jurą żegnamy się mijająć ostatnią warownie na naszym szlaku, Zamek Smoleń
Ostatecznie rozstajemy się też z czerwonym szlakiem Orlich Gniazd, wybierając szybszy asfalt.
Po jednym z podjazdów spoglądam za siebie i podziwiam różnorodną panoramę jurajską
Po dojeździe do Skały zbaczamy na Ojców by spokojnie dojechać do domu omijająć ruch i wszelkie podjazdy:P Tu jak zwykle oblegany przez turystów zamek w Ojcowie
Kategoria Jura Krakowsko-Częstochowska
Jurajski Park
-
DST
15.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
12.86km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień to odpoczynek, relaks bez niepotrzebnego forsowania. Krótka wycieczka, ale bardzo urokliwa. Przejeżdżamy przez pobliskie wzgórza podziwiając szerokie panoramy Jurajskich warowni i ostańców. Kusi Ogrodzieniec położony o krok, ale trzeba też zostawić cos na później. Bez pośpiechu sprawdzamy kolejne polne drogi i zagajniki. Wreszcie kasztanową aleją dojeżdżamy do Pałacu w Pilicy. Krótko, i treściwie. Rewelacyjna wycieczka. Cudne widoki i cóż CHCE WIĘCEJ!!
Uwielbiam te ciche spokojne drogi położone wśród pól, a tych było tego dnia pod dostatkiem.
Tego dnia był czas na spokojne fotografowanie, musicie mi wierzyć, że w tle jest zamek w Ogrodzieńcu
Udało się posprawdzać nowe nieznane ścieżki
I była też chwila na odrobinę rowerowego romantyzmu;)
Naszą wycieczke kończymy w Pilicy mijając stawy rybne
Kategoria Jura Krakowsko-Częstochowska
Jurajski weekend w środku tygodnia
-
DST
68.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
04:10
-
VAVG
16.32km/h
-
VMAX
39.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
I przyszedł nareszcie czas wakacji! Po zakończonych praktykach można było wybrać się gdzieś dalej na rower. Ponieważ przywykłem, że wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, więc tym razem nie byłem zdziwiony, gdy przyszło zamienić Szczawnicę na Jurę. Plany były ambitne i tak naprawdę udało się je zrealizować w ogromnej większości.
Dzień pierwszy.
W pierwszy dzień, zabieramy dobytek na plecy i jedziemy do Pilicy czerwonym szlakiem Orlich Gniazd. Początek nie był imponujący, zakupy w mieście a potem złapałem dętkę jeszcze w Krakowie. Cóż, złe dobrego początki no i razem z nową dętką Continentala mam stylową żółtą nakrętke:D Opony z mocnymi drutami nie dawały się łatwo, ale z pomocą Werci, która dostała tytuł Pomocnik Mechanika i odznaczona orderem Łatki jakoś się udało:D Ponieważ musimy nadrabiać stracony czas jedziemy drogą na Skałę aż do Prądnika Korzkiewskiego, i dalej podążamy jego doliną aż do Ojcowa. Po krótkiej przerwie, obieramy kierunek na Pieskową Skałę i dalej Sułoszową, najdłuższą i najbardziej wkurzającą miejscowość, jaką znam. Gdy udało się już z niej wyjechać złapaliśmy czerwony szlak i leśnymi duktami ominęliśmy Olkusz i dojechaliśmy do Rabsztyna. Ten kawałek szlaku jest bardzo przyjemny, nam niestety zaczęła psuć humory nadchodząca burza, wiec trzeba było się spieszyć. W Rabsztynie zmiana decyzji, porzucamy czerwony szlak i jedziemy drogą na Wolbrom aż do Pazurek, tu obwieszczam wyjazd ze strefy burzowej i… zaczęło padać… Wobec tego, mocno zmęczeni dojeżdżamy do Klucz gdzie zostajemy zebrani do auta i z wytchnieniem szybko pokonujemy kolejne kilometry. Chwile po przyjeździe na miejsce okazuje się, że była to dobra decyzja, nachodzi burza i oboje cieszymy się, że możemy siedzieć w ciepłym domu, a nie moknąć gdzieś po drodze. Mimo szybszego finiszu wynik i tak jest bardzo dobry. Trasa była ciekawa, choć Wercia przez cały dzień powtarzała, że trzeba było jechać na WIELMOŻE!
Zamek w Pieskowej Skale, po gruntownych renowacjach trwającyc szmat czasu, prezentuje się okazale i cieszy oko
Za Sułoszową łapiemy czerwony szlak, teren nieco piaszczysty ale przez większość trasy przejezdny. I brak na nim żywego ducha przez około 10 km
Zamek w Rabsztynie to już trzecia średniowieczna twierdza którą mijamy tego dnia.
Kategoria Jura Krakowsko-Częstochowska
Wolski- witajcie po radosnej stronie życia!
-
DST
36.50km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
14.04km/h
-
VMAX
35.50km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś udało się wyskoczyć do Wolskiego, ponieważ wybraliśmy się w porze poobiedniej nie przeszkadzał nam wcześniej organizowany maraton, choć na naszej trasie spotkaliśmy jeszcze sporo uczestników a i sami poruszaliśmy się jego tegoroczną trasą.
Nasze plany musieliśmy zmodyfikować w trakcie, bo podjazd pod zoo był zakorkowany, więc podjechaliśmy tam od strony Kopca Kościuszki i ul. Starowolskiej niebieskim szlakiem. Lasek Wolski był dziś wyjątkowo urokliwy więc długo można było odpoczywać pod kotarą zieleni w ciszy i spokoju. Ale to nie był koniec, bo ogromną ilość endorfin wyzwolił, przede wszystkim zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Bielan. Niby dobrze znany, momentami szybki z kilkoma fajnymi technicznymi atrakcjami ale i tak dał dużo frajdy! Dalej trasa wiodła przez Katedrę hodowli owiec z niesamowitymi ławkami na drzewach, Bielany aż do Stopnia wodnego Kościuszko i Toru Kajakowego. Z tego miejsca czekał nas już tylko spokojny powrót.
Damper okazał się dobrze ustawiony, nie dobija nawet na zjazdach w terenie. Amortyzacji to nie zubożyło i dalej jest na wysokim poziomie. To mnie cieszy, wreszcie wszystko działa tak jak powinno. Na podkrakowskie i jurajskie warunki obecny SAG jest wystarczy, choć w wyższe góry warto by było troszkę powietrza upuścić. Ale jak na razie jest super! Rękawiczki też sprawdzają się dobrze, wprawdzie Werce zupełnie sie nie podobają i kojarzą się z włamaniami i tatuażami, ale sprawują się ok, wygodne, nie za gorące i nie łapią brudu, nawet w kontakcie np. z błotem. Czas pokaże jak będzie dalej! Pozdrawiam!
Urokliwy Wolski
Gilewicz wypatrujący zwierzyny
Z widokiem na Srebrną Górę
Kategoria Kraków i okolice
Po mieście wieczorową porą
-
DST
4.50km
-
Czas
00:15
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Kraków i okolice