Jurajski Park
-
DST
15.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
12.86km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień to odpoczynek, relaks bez niepotrzebnego forsowania. Krótka wycieczka, ale bardzo urokliwa. Przejeżdżamy przez pobliskie wzgórza podziwiając szerokie panoramy Jurajskich warowni i ostańców. Kusi Ogrodzieniec położony o krok, ale trzeba też zostawić cos na później. Bez pośpiechu sprawdzamy kolejne polne drogi i zagajniki. Wreszcie kasztanową aleją dojeżdżamy do Pałacu w Pilicy. Krótko, i treściwie. Rewelacyjna wycieczka. Cudne widoki i cóż CHCE WIĘCEJ!!
Uwielbiam te ciche spokojne drogi położone wśród pól, a tych było tego dnia pod dostatkiem.
Tego dnia był czas na spokojne fotografowanie, musicie mi wierzyć, że w tle jest zamek w Ogrodzieńcu
Udało się posprawdzać nowe nieznane ścieżki
I była też chwila na odrobinę rowerowego romantyzmu;)
Naszą wycieczke kończymy w Pilicy mijając stawy rybne
Kategoria Jura Krakowsko-Częstochowska
Jurajski weekend w środku tygodnia
-
DST
68.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
04:10
-
VAVG
16.32km/h
-
VMAX
39.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
I przyszedł nareszcie czas wakacji! Po zakończonych praktykach można było wybrać się gdzieś dalej na rower. Ponieważ przywykłem, że wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, więc tym razem nie byłem zdziwiony, gdy przyszło zamienić Szczawnicę na Jurę. Plany były ambitne i tak naprawdę udało się je zrealizować w ogromnej większości.
Dzień pierwszy.
W pierwszy dzień, zabieramy dobytek na plecy i jedziemy do Pilicy czerwonym szlakiem Orlich Gniazd. Początek nie był imponujący, zakupy w mieście a potem złapałem dętkę jeszcze w Krakowie. Cóż, złe dobrego początki no i razem z nową dętką Continentala mam stylową żółtą nakrętke:D Opony z mocnymi drutami nie dawały się łatwo, ale z pomocą Werci, która dostała tytuł Pomocnik Mechanika i odznaczona orderem Łatki jakoś się udało:D Ponieważ musimy nadrabiać stracony czas jedziemy drogą na Skałę aż do Prądnika Korzkiewskiego, i dalej podążamy jego doliną aż do Ojcowa. Po krótkiej przerwie, obieramy kierunek na Pieskową Skałę i dalej Sułoszową, najdłuższą i najbardziej wkurzającą miejscowość, jaką znam. Gdy udało się już z niej wyjechać złapaliśmy czerwony szlak i leśnymi duktami ominęliśmy Olkusz i dojechaliśmy do Rabsztyna. Ten kawałek szlaku jest bardzo przyjemny, nam niestety zaczęła psuć humory nadchodząca burza, wiec trzeba było się spieszyć. W Rabsztynie zmiana decyzji, porzucamy czerwony szlak i jedziemy drogą na Wolbrom aż do Pazurek, tu obwieszczam wyjazd ze strefy burzowej i… zaczęło padać… Wobec tego, mocno zmęczeni dojeżdżamy do Klucz gdzie zostajemy zebrani do auta i z wytchnieniem szybko pokonujemy kolejne kilometry. Chwile po przyjeździe na miejsce okazuje się, że była to dobra decyzja, nachodzi burza i oboje cieszymy się, że możemy siedzieć w ciepłym domu, a nie moknąć gdzieś po drodze. Mimo szybszego finiszu wynik i tak jest bardzo dobry. Trasa była ciekawa, choć Wercia przez cały dzień powtarzała, że trzeba było jechać na WIELMOŻE!
Zamek w Pieskowej Skale, po gruntownych renowacjach trwającyc szmat czasu, prezentuje się okazale i cieszy oko
Za Sułoszową łapiemy czerwony szlak, teren nieco piaszczysty ale przez większość trasy przejezdny. I brak na nim żywego ducha przez około 10 km
Zamek w Rabsztynie to już trzecia średniowieczna twierdza którą mijamy tego dnia.
Kategoria Jura Krakowsko-Częstochowska
Wolski- witajcie po radosnej stronie życia!
-
DST
36.50km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
14.04km/h
-
VMAX
35.50km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś udało się wyskoczyć do Wolskiego, ponieważ wybraliśmy się w porze poobiedniej nie przeszkadzał nam wcześniej organizowany maraton, choć na naszej trasie spotkaliśmy jeszcze sporo uczestników a i sami poruszaliśmy się jego tegoroczną trasą.
Nasze plany musieliśmy zmodyfikować w trakcie, bo podjazd pod zoo był zakorkowany, więc podjechaliśmy tam od strony Kopca Kościuszki i ul. Starowolskiej niebieskim szlakiem. Lasek Wolski był dziś wyjątkowo urokliwy więc długo można było odpoczywać pod kotarą zieleni w ciszy i spokoju. Ale to nie był koniec, bo ogromną ilość endorfin wyzwolił, przede wszystkim zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Bielan. Niby dobrze znany, momentami szybki z kilkoma fajnymi technicznymi atrakcjami ale i tak dał dużo frajdy! Dalej trasa wiodła przez Katedrę hodowli owiec z niesamowitymi ławkami na drzewach, Bielany aż do Stopnia wodnego Kościuszko i Toru Kajakowego. Z tego miejsca czekał nas już tylko spokojny powrót.
Damper okazał się dobrze ustawiony, nie dobija nawet na zjazdach w terenie. Amortyzacji to nie zubożyło i dalej jest na wysokim poziomie. To mnie cieszy, wreszcie wszystko działa tak jak powinno. Na podkrakowskie i jurajskie warunki obecny SAG jest wystarczy, choć w wyższe góry warto by było troszkę powietrza upuścić. Ale jak na razie jest super! Rękawiczki też sprawdzają się dobrze, wprawdzie Werce zupełnie sie nie podobają i kojarzą się z włamaniami i tatuażami, ale sprawują się ok, wygodne, nie za gorące i nie łapią brudu, nawet w kontakcie np. z błotem. Czas pokaże jak będzie dalej! Pozdrawiam!
Urokliwy Wolski
Gilewicz wypatrujący zwierzyny
Z widokiem na Srebrną Górę
Kategoria Kraków i okolice
Po mieście wieczorową porą
-
DST
4.50km
-
Czas
00:15
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Kraków i okolice
Wieczorny spacer
-
DST
4.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
16.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wprawdzie dziś ani nie jechałem z pracy ani do pracy ale taką drogę powrotną z roboty mógłbym mieć http://vimeo.com/11225985
Kategoria Kraków i okolice
Wieczorem
-
DST
4.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
16.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni dzień pracy ale rowerem dziś nie pojechałem. Dopiero wieczorkiem spokojny spacerek pustymi ulicami.
PS
Pozdrowienia dla napotkanego Mietka Budowniczego;D
W drodze do nikąd…
-
DST
66.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
18.86km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Sprzęt Mongoose Teocali
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś tak się złożyło, że jak to już ostatnio bywa szybki wypad do Myślenic po pracy okazał się tak szybki, że na niego nie pojechałem…
Ale przecież dzień nie był jeszcze stracony, postanowiłem wyskoczyć gdzieś gdzie jeszcze mnie nie było. Niestety w bliskiej okolicy coraz mniej jest takich miejsc i wybór padł na Rudniański Park Krajobrazowy. Droga była prosta, przez Bielany, Kryspinów do Liszek a dalej Kaszów i Czułówek. Tu skręcam na czerwony szlak a dalej czarny prowadzący przez rezerwat Kajasówka. Mijam parking w Przegini Duchownej i kontynuuje jazdę do doliny Rudna. Po kilku kilometrach przez mokradła, zerwany most przerywa moją jazdę i muszę się wycofać. W sumie lepiej się stało, bo zaczęło się powoli robić późno i trzeba było się spieszyć. Wróciłem na parking i ruszyłem przez Przeginie Narodową do Czernichowa a dalej przez pustkowia i kilka wsi; Wołowice, Dąbrowa Szlachecka, Rączna i Liszki. Stąd już standardowo tak jak w tamtą stronę. W okolicy Bielan złapał mnie mrok, a w przyciemnianych okularach korekcyjnych jazda była delikatnie rzecz ujmując problematyczna;) W Krakowie stwierdziłem, że wole jasną mgłę niż ostry obraz ciemności i ściągnołem okulary jedąc na wyczucie. Ogólnie nie powaliły mnie te strony, ale warto było sprawdzić, chodź trochę przeszarżowałem z dystansem.
Gdzieś za Liszkami
Początek terenu, Rezerwat Kajasówka
Zerwany most w dolinie Rudna
Kategoria Kraków i okolice
Kolejny dzień pracy
-
DST
16.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
16.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Skorzystałem z lepszej pogody i rowerem wybrałem się do pracy.
Kategoria Kraków i okolice
Wpis Zbiorczy
-
DST
2.50km
-
Czas
00:10
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt MG Single Speed
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda ostatnio znęca się nad rowerzystami. Do pracy nie dało rady jechać, ale udało mi się na chwilkę wyskoczyć wieczorem i rozruszać kości.
Aktualizacja 27-07-2010
Udało mi się wreszcie napompować foxa i bez straty powietrza odłączyć pompkę. Niestety przez deszcz nie mogę w praktyce sprawdzić czy aktualne ciśnienie jest odpowiednie. Ale to już drobne kwestie techniczne, ważne, że Mongoose znów stoi gotowy do jazdy.
Dziś też pojechaliśmy z Zygmuntem zobaczyć karbonowego, Treka Fuela z roku 2004. Choć waga zrobiła na mnie kolosalne wrażenie a stan też był bardzo dobry, to niestety działanie i tak strasznie małej amortyzacji 80 mm było dla mnie kiepskie. Na szczęście nie ja jestem kupcem, ale gdybym kupował wyczynowego sztywniaka to po dzisiejszym dniu mocno bym się zastanawiał nad karbonem.
Aaaa i kupiłem sobie rękawiczki z Decathlona, z 48 zł cena spadła do 39. Za taką cenę nie ma się co zastanawiać. Pierwsze testy miejmy nadzieje, już niebawem.
Kategoria Kraków i okolice
Złe dobrego początki...
-
DST
12.50km
-
Teren
1.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt Giant Rincon XC
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czasem te małe zupełnie zwyczajne wyjazdy stają się dzięki innym bardzo ważnymi.
Plan był taki żeby poszaleć w Gorcach, ale złośliwa pogoda wystawiła jęzor i powiedziała w weekend nigdzie nie pojedziesz albo będziesz mokry! Został więc tylko skok gdzieś po okolicy.
Przymusowo odkurzyłem Gianta bo przy pompowaniu dampera w Mongole i odłanczaniu pompki zeszło z niego całkiem powietrze:/ Mimo kilku prób dalej nic, cały czas schodzi całość. Będę próbował jeszcze w tygodniu.
A trasa spacerowa, Kopiec Kraka, Podgórze i miłe rekreacyjne tempo:)
Kategoria Kraków i okolice